Naciskanie migawki jak wędkowanie
Zdjęcie dzięki uprzejmości J.Przybyszewskiego |
Kiedy zaczął Pan kolekcjonować aparaty i jak długą historię ma Pańska przygoda z fotogafią?
W
momencie otrzymania prezentu "komunijnego" w postaci aparatu Smena8 poczułem,
jakby otworzył mi się czwarty wymiar do obserwacji codzienności. Sposób "układania"
rzeczy dawał poczucie poprawiania świata ,który bardzo mi się podobał. Czasami
uciekałem do swojej ciemni (urządzonej w piwnicy) by poczuć zapach innego,
mojego świata. Po ukończeniu dwudziestu pięciu lat „wstrzymałem oddech” na
prawie dwie dekady. Dopiero tu, na obczyźnie, sześć lat temu ponownie zacząłem
wkładać film do aparatu. Tęsknota za krajem przyczyniła się do kultu wszystkiego,
co polskie. Był i jest to bunt przeciwko nurzaniu się krajan w swoich
kompleksach narodowych. Chciałem zwrócić uwagę na to, że pomimo tak
niefortunnych trybów historii, z którymi przyszło nam sie zmagać:
wielopokoleniowe zabory, tylko 21-letni okres wolności międzywojennej, po której
wszystko było zmiażdżone przez druga wojnę światową, a następnie "podarowaną"
utopią ekonomiczną w postaci socjalizmu nie przeszkodziły w rozwoju i
przetrwaniu naszego kraju.
Często używa się stwierdzeń, jakoby dawniejszy sprzęt był bardziej autentyczny, wychodziły na nim zdjęcia bardziej "naturalne", dziś fotografie bywają "płaskie", "wycyzelowane" itd. Słowem - próbuje się czasem podkreślać nie tylko urok starych aparatów, ale i ich wyższość. Czy Pan, jako znawca i kolekcjoner, mógłby to potwerdzić?
Nie jestem znawcą. Po prostu kolekcjonowanie aparatów i od czasu do czasu naciskanie migawki przynosi mi relaks i spokój, którego można przyrównać do wędkowania. Złowienie cennego okazu daje też podobną dumę. Myślę, że z natury rzeczy sięgnę do źródeł, bym mógł efektywnie wzbogacać kolekcje. Z takich samych przyczyn ludzie, którzy preferują tradycyjną fotografię, częściej szukają wiadomości o charakterze technicznym czy kompozycyjnym. Większość posiadaczy aparatów cyfrowych wierzy w magię elektroniki , zamieniając się w liczniki pikseli. Jak dużo jest zdjęć, na. których można przeliczyć rzęsy w oku łabędzia pływającego po stawie? Ostatnimi czasy zmieniło się też nastawienie do fotografujących. Nieufność i bojaźń. Może dlatego nastąpiła ucieczka fotografików do lasów i do atelier z modelkami. Moim zdaniem masowość fotografowania zdewaluowała fotografię jako wartość samą w sobie. Niewiele osób zatrzymuje się przy galeriach fotograficznych, by przeżyć coś więcej, bo przecież zwykli użytkownicy mają nieraz lepszy aparat niż fotografik wystawiający swoje prace.
Co sądzi Pan o środkach eklspresji, jakie możemy osągnąć za pomocą fotografii czarno-białej?
Myślę, że kolor przeszkadza w odbiorze ekspresji. Kiedyś znany fotograf
dostał propozycję utworzenia impresji fotograficznej ze szpitala dziecięcego,
którą odrzucił. Umotywował to masowością podejmowania tego tematu. Jednak
pewnego dnia wziął garść filmów czarno-białych i wybrał się do szpitala.
Powstały niesamowite zdjęcia pełne bólu, cierpienia, miłości i troski. To
wszystko było tam tak przejmująco oczywiste poprzez użycie obrazu czarno-białego.
Czy żeby zostać dobrym fotografem, trzeba mieć świetny sprzęt, czy wystarczy tylko "dobre oko"?
Na to
zagadnienie już chyba odpowiedziałem w poprzednich pytaniach, lecz może odpowiem
tak : Można fotografować przy pomocy obiektywu z dna od butelek, jeżeli widza
zatrzyma się choć na parę minut dłużej. Ta umiejętność jest tak rzadka i
oczywista, że bardzo szybko odróżni się takiego fotografika w tłumie. Chciałbym
kiedyś zrobić takie zdjęcie. Przyznam się, że próbowałem.
Czy dziś, gdy każdy może mieć stosunkowo dobry aparat, łatwiej osiągnąć sukces jako fotograf?
Fotografia kojarzy się teraz z modelkami dziwnie
ubranymi i twarzami dziwnie zamyślonymi. Przebicie się oznacza teraz wyjście
naprzeciw żądaniom konsumenta – przecież nie ma nic w tym złego. Mamy z tego
powodu lepsze autka, domy, malutkie pieski z kokardką na łebku (świadczy to o
zbytku zamożności). Tak naprawdę to czego nam wówczas brakuje...
Rozmawiał Maciej Sabal/Netbird.pl
Jacek Przybyszewski o sobie: Urodziłem się w 1961 r. w Złotowie, w ówczesnym województwie koszalińskim. Zamieszkiwałem w Jastrowiu, a potem w Koszalinie, gdzie ukończyłem Technikum Mechaniczne. Po wojsku mieszkałem dziesięć lat w Częstochowie . W 1991 roku przewędrowałem do Australii do Perth na Zachodnim Wybrzeżu, gdzie do tej pory przebywam.
http://www.polskieaparaty.republika.pl/
-
andrzej około 1 miesiąc temu To pasja kreuje naszą rzeczywistość i najlepiej uzewnętrznia nasze bogactwo wnętrza.Dzięki temu ten tekst jest bardzo ciekawym i przyjemnym w użyciu.Gratuluję i tak trzymać! -
Marek 19 dni temu To jest cudowne mieć takie hobby